Ulubiony/znienawidzony nauczyciel

[cząpek_Krk]

Pewnie mieliście swoje ulubione i mniej ulubione typy.

Miałem taką babkę od chemii, u której 3/4 klasy (jak nie więcej) było zagrożone. Wredna była i w ogóle uczyła nas chyba za kare. Pomijam, że nie nadawała się na nauczycielkę.

Z religii za to mieliśmy chillowego księdza. Spoko gośc i można było z nim o żużlu pogadać (bo był z Zielonej góry chyba).

[wyhylymylyBB]

Nie zapomne baby od matmy. Wredna kobieta. Nie tłumaczyła, a wymagała i pozniej wszyscy pały mieli z jej przedmiotu. Byłem w klasie matematycznej i musiałem chodzić na korki, kupa kasy na to szła, a mogliśmy za to sobie na narty pojechac. :/

[październikowa]

nie pamiętam złych nauczycieli z liceum. u mnie wszyscy byli fajni. trzeba bylo sie uczyc, ale poza tym z kazdym szlo sie dogadac. więc ja nie mam przykrych wspomnień. same dobre.

[cząpek_Krk]

To tylko pozazdrościć. chciałbym chodzić do takiego liceum/gimnazjum, gdzie byliby spoko nauczyciele i nie czepiali się w kółko jak mieli zły dzien.

[październikowa]

Moim zdaniem to nic dziwnego, że ci ludzie chodzili sfrustrowani. Sami wiecie, że próby nauczenia czegoś młodych, rozwydrzonych ludzi to straszny wyczyn. Z resztą, jak oni zarabiali tak mało to co sie dziwić. To jest zawód podwyższonego ryzyka powinni dostawaćznacznie więcej

[cząpek_Krk]

Nikt im nie kazał pracowac jako nauczyciel. Mogli sobie wybrać inny zawód, z lepszą kasą.

[wpadka]

Ja w sumie nie pamiętam, żebym jakąś nauczycielkę czy nauczyciela nienawidziła szczególnie mocno, ale na matmie w średniej każdy się bał, byleby nie iść do tablicy, zawsze był stres, a jak już się człowiek stresuje to błędy popełnia, no i jak się chociaż mały błąd popełniło przy talbicy albo nie wiedziało się co zrobić, to dopiero było przes.rane!

[Thalassa]

Nie cierpiałam mojej pani od wfu z podstawówki. Mam wrażenie, że ona mnie też nie lubiła. Nie byłam jakoś sprawna fizycznie i mam wrażenie, że ona się z tego naśmiewała.